Tytuł:
Piknik na skraju drogi
Tytuł oryginału: Пикник на обочине
Autorzy: Arkadij i Borys Strugaccy
Autorzy: Arkadij i Borys Strugaccy
Rok pierwszego wydania oryginału:
1972
Moja
ocena: 10/10
„A oni też się boją, myślał, wsiadając z powrotem do wozu. Boją się, jajogłowi... Tak zresztą być powinno. Oni powinni bać się nawet bardziej niż my wszyscy normalni obywatele razem wzięci. Przecież my zwyczajnie nic nie rozumiemy, a oni przynajmniej wiedzą, do jakiego stopnia nic nie rozumieją. Patrzą w tę przepaść bez dna i wiedzą, że są skazani – muszą kiedyś zejść do tej przepaści. Serce zamiera, ale zejść na dół trzeba, a jak to zrobić i co tam jest na dnie, i, co najważniejsze, czy da się potem powrócić?...
Co
parę lat wracam do tej książki. Absolutny klasyk w swoim gatunku i
pozycja, którą każdy fan science-fiction znać powinien.
Wielowarstwowa, wydana ponad 40 lat temu, stawiająca mnóstwo pytań
i pozwalająca na wiele różnych spojrzeń i interpretacji mini
powieść braci Strugackich także i dzisiaj może zaciekawić nowe
pokolenie czytelników. Nie będę się tutaj rozpisywał o stylu i
tym podobnych elementach. Wszak autorzy to uznani klasycy gatunku i
czytanie ich prac to czysta przyjemność. Przedstawiony świat jest
w pełni wiarygodny i wręcz się w niego wsiąka.
Już
na samym początku zastajemy Ziemię w kilkanaście lat po Lądowaniu
(w kilku miejscach) obcej cywilizacji. Strugaccy umiejscowili akcję
w XX wieku (daty w książce podane są jako 19.. rok), a więc w
niedalekiej od momentu pisania powieści przyszłości. O samym
Lądowaniu dowiadujemy się niewiele, nie wiemy czy było to
lądowanie zamierzone, przypadkowe, wypadek, a może kosmiczna
katastrofa. Zresztą niewiele wiedzą o tym także mieszkańcy tego
świata. Kontakt z obcą cywilizacją nie został nawiązany, po
całym zajściu pozostał tylko kosmiczny złom na obszarach gdzie
Lądowanie miało miejsce. Strefy te zostały odizolowane, prowadzone
są w nich pociągające wiele ofiar badania naukowe oraz nielegalne
rozgrabianie tego co po gościach pozostało. Lądowanie udzieliło
odpowiedzi na dręczące ludzkość praktycznie od początku swego
istnienia pytanie: czy jesteśmy we Wszechświecie sami? Nie jesteśmy...
Lecz równocześnie zderzyło nas z nieznanymi i nie wytłumaczalnymi
dla nas zjawiskami fizycznymi występującymi od tego czasu w
Strefach. Sama strefa oddziałuje także na mających z nią kontakt.
Dzieci stalkerów (nielegalnych złomiarzy) rodzą się zmutowane,
zmarli wstają z pobliskiego cmentarza, mikroświat całego
miasteczka zostaje wywrócony do góry nogami...
Cała
ta zarysowana sytuacja jest, tak naprawdę, tylko tłem i pretekstem
do przyjrzenia się nam, ludziom. Z jednej strony pokazuje różne
reakcje i sposoby przystosowania się do zaistniałej sytuacji, z
drugiej zaś bezkompromisowo demaskuje wszystkie drzemiące w nas
demony i grzechy pychy, chciwości, dążenia do iluzorycznego
sukcesu po trupach. Jakże to wciąż aktualne...
Czytałem
książkę już kilkukrotnie i za każdym razem jakiś inny aspekt,
inne pytanie przykuwa moją uwagę. Zaczynam się nawet skłaniać ku
temu, że Lądowanie było tak naprawdę atakiem, wysłaniem nam w
prezencie Puszek Pandory czy też daniem dziecku brzytwy.
Zapewniam,
że po lekturze każdy będzie miał swoje pytania i interpretacje,
każdemu inny aspekt historii pozostanie w pamięci. I to wszystko po
lekturze nawet nie 200-stu stronicowej mikro powieści. Mi już na
zawsze pozostanie w pamięci postać Mariszki, zmutowanej córeczki
stalkera...
„Zapytacie mnie: w czym jest wielkość człowieka? W tym, że wyzwolił nieomal kosmiczne moce przyrody? Że w czasie tak krótkim zawładnął planetą i wyrąbał sobie okno we wszechświat? Nie! W tym, że mimo to przetrwał i zamierza przetrwać również w przyszłości”.
3 Response to Smutne oczy Mariszki
Ach, prawda, że szalenie mi się ta książka podobała. Ale Strugaccy tak chyba mają - sprawiają, że czytelnik stawia pytania. :)
Nawet jeśli osobiście bardziej mnie fascynowały same Strefy i ta wielka tajemnica obcych niż ten aspekt ludzki - choć, nie przeczę, on jest ważny. :)
...wciąż jednak z twórczości Strugackich, którą do tej pory czytałam, najbardziej przeorał mi czerep "Ślimak na skraju zbocza". Wielbię fanatycznie, choć ciągle się zastanawiam, o czym to u licha tak naprawdę jest. o.O
"Ślimak na zboczu" ofkoz xD Tak to jest, jak myślę o dwóch tytułach na raz :D
Planuję przeczytać sobie ponownie wszystkie ich ważne książki. Więc dla "Ślimaka..." też znajdzie się tutaj miejsce :)
Prześlij komentarz